8/22/2019
Cisza...
szczeka pies...
dzwoni telefon...
gra telewizor...
płacz dzieci...
krzyki dzieci...
śmiechy dzieci...
tupot małych stóp...
własnych myśli nie słychać...
wreszcie wieczór...
cisza...
Cisza to u mnie towar deficytowy, dlatego tak bardzo wyczekany i doceniany. Często czekam na wieczór, żeby ciszą się utulić. Uspokoić myśli, ciszę na herbatkę zaprosić i należycie ją ugościć. Z ciszą podyskutować i ciekawa książkę przeczytać. Cisza zawsze u mnie mile widziana, jednak tylko wieczorem. Tylko wieczorem mogę się z nią spotkać, w dzień nie ma szans.
I wiem, że przyjdzie ten czas, że maluchy podrosną, odejdą z domu. a ja tej ciszy będę miała aż nadto. Nie tylko wieczorem, ale też i w dzień. I zatęsknię za tym harmidrem dnia codziennego, za tymi dniami bez ciszy. Za płaczem, dziecięcymi zabawami, śmiechem i tym ciągle MAMO!!!. Za klockami rozsypanymi i samochodzikami w każdym kącie. Tak, za tym kiedyś będę tęsknić.
A teraz idę mierzyć się z codziennością, a co do ciszy, to z nią spotkam się wieczorem:)