Zapuszkowałam się

6/27/2018

Zapuszkowałam się

I to na dobre. Mało mnie na blogu, za to powstały te oto puszki. Mój syn opróżnia puszki po mleku, a ja je ozdabiam, taka zgrana z nas paczka.



Mogą być bardzo przydatne w kuchni na przykład na kawę. herbatę albo w pracowni na pędzle i różne przydasie. Na razie zrobiłam  pięć takich puszek, ale będzie ich jeszcze więcej.





Jak byście chcieli jakąś przygarnąć to dajcie znać. Cena nie powinna odstraszać:)
Z dzieciakami na weselu

6/19/2018

Z dzieciakami na weselu

Jadąc z dzieciakami na wesele miałam bardzo prosty plan. Będę się dobrze bawić bo
1. Filip będzie miał zajęcie, czas zorganizowany przez animatorki, będzie bawił się z innymi dziećmi, a bawić się i poznawać inne dzieci to on wprost uwielbia.
2. Malutki Pawełek będzie większość czasu spał, bo 5 miesięczne niemowlę powinno dużo spać prawda?
Co zostało z mojego planu? Pierwsza część sprawdziła się idealnie. A druga już niestety niekoniecznie. Hałas i nowe miejsce sprawiły, że mały był niespokojny. Nawet jak zasypiał to często się przebudzał. O 22 wszystkie dzieci ( nie tylko my byliśmy z tak małym dzieckiem) zbudziły się jak jeden mąż przy pokazie fajerwerków, więc trzeba było usypiać od nowa.
Jak się zapewne domyślacie, dla nas zabawa skończyło się dosyć szybko.


Na drugi dzień pobudka skoro świt. Około 8 rano zwlekliśmy się z pokoju na plac zabaw i po cichu liczyliśmy na jakieś śniadanie. Wszyscy uczestnicy wesela smacznie spali z wyjątkiem rodziców z dziećmi, którzy spotkali się właśnie na tym placu zabaw. Dzieci bawiły się w najlepsze, a my zastanawialiśmy się co z tym śniadaniem. W końcu ktoś pojawił się z obsługi, przyniósł wodę do picia i powiedział, że śniadanie jest zaplanowane troszkę później, około 10. Dlaczego dopiero około 10? A no dlatego, żeby dzieci mogły się wyspać!!!

Wniosek z tego wszystkiego jest taki, że z niemowlakami na wesele nie warto jechać. Ja już więcej nie pojadę:) A te dłuższe wysypianie się dzieci pozostawię bez komentarza! ;)
Jedziemy na ślub:)

6/15/2018

Jedziemy na ślub:)

To już jutro rano wyruszamy. Z dzieciakami rzecz jasna:) Chociaż tylko na jeden dzień i noc to musimy zabrać sporo bagażu między innymi wózek, łóżeczko turystyczne, dużo ubranek do przebrania itp. Jakoś ogarniemy całe to towarzystwo i mam nadzieję, że będziemy się świetnie bawić.
A jeśli chodzi o ślub to musiała powstać ślubna praca. Inaczej być nie mogło;)




swoją pracę zgłaszam do wyzwania w Szufladzie klik



Po powrocie odezwę się i dam znać, jak to jest bawić się na weselu z dwoma maluchami, a jeden z nich jest niemowlakiem:)
Pachnące kawą - kawa po turecku, czyli jaka?

6/11/2018

Pachnące kawą - kawa po turecku, czyli jaka?

Im dziecko mniej śpi w dzień tym powinno dobrze przespać noc. Teoretycznie. W praktyce u mnie to wygląda tak: im mniej w dzień, tym jeszcze mniej w nocy, im później się kładzie, tym wcześniej wstaje. I właśnie jestem po takiej ciekawej nocy, a przy życiu może mnie dzisiaj trzymać tylko kawa. Dlatego i na blogu kawowy temat. Jak to jest z tą kawą po turecku? Czy zalanie kawy w kubku wrzątkiem to właśnie kawa po turecku? Przeczytajcie:)


Jak przygotować kawę po turecku?
W ostatnim czasie powróciła moda na parzenie kawy po turecku. Nie powinno nas to dziwić, bo gdy napijemy się klasycznie zaparzonej kawy, to z pewnością będziemy chcieli to powtórzyć. Kawą po turecku jest często określana tzw. polska "zalewajka", tymczasem należy wiedzieć, że nie ma z nią nic wspólnego. Czytając ten artykuł, dowiesz się co to jest kawa po turecku oraz nauczysz się parzyć ją w swoim domu.

Kawa po turecku

Co to jest kawa po turecku?
Parzenie kawy po turecku bardziej przypomina rytuał, który jest uprawiany już od wielu lat. Pierwsze zapiski o kawie parzonej w ten sposób sięgają XV/XVI wieku i pochodzą z Jemenu. W pewnych regionach Turcji oraz na Bałkanach, do dziś robi się kawę, stosując ten sam klasyczny przepis, który stanowi trwały element tamtejszej kultury.

Podczas parzenia tradycyjnej kawy po turecku należy twardo trzymać się wszystkich wskazań. Umożliwi nam to uzyskać oczekiwany rezultat, który nie bez powodu cieszy ludzi od wielu pokoleń. Wyjątkowo istotnym czynnikiem wykonania kawy po turecku jest naczynie do parzenia. Używa się do tego miedzianego tygielka z długą, ergonomiczną rączką. Kawa powinna być bardzo drobno zmielona, jeszcze drobniej niż pod espresso, a woda bezwzględnie musi być zimna. Pozwala to, na uwolnienie wspaniałego aromatu i przejrzystego smaku podczas nagrzewania się.

parzenie kawy po turecku

Kawa po turecku jest intensywna, ale jednocześnie dosyć słodka. Jest to zasługa cukru, który jest jednym z kluczowych składników tego naparu. Cukru jednak nie dodaje się do zaparzonej kawy, a należy zrealizować to na samym początku procesu parzenia. Do kawy po turecku nie należy dobierać mleka ani śmietanki. Alternatywnymi dodatkami do takiej kawy jest kardamon bądź cynamon. Skoro już wiesz to wszystko, możesz przejść do procesu parzenia.

Do przygotowania kawy po turecku potrzebujesz:
• miedzianego tygielka
• drobno zmielonej kawy
• cukru
• wody
• kilka minut wolnego czasu

Sposób przygotowania:
Tygielek wypełnij wodą do połowy i nasyp drobno zmieloną kawę (1 łyżeczka na 1 filiżankę). Dorzuć cukier (1/2 łyżeczki na 1 filiżankę) oraz opcjonalnie przyprawy, a całość wymieszaj. Tygielek umieść na niewielkim ogniu i rozgrzewaj do osiągnięcia piany. Jeśli pojawi się piana, ściągnij tygielek z ognia i pozwól, aby opadła. Pamiętaj, że nie należy mieszać naparu podczas procesu parzenia. Tygielek z kawą ponownie postaw na ogniu i powtórz tę samą operację jeszcze dwukrotnie. Po trzecim gotowaniu możesz rozlać kawę do filiżanek. Tradycyjnie kawę po turecku pije się w niewielkich filiżankach.

Gdy zaparzysz tradycyjną kawę po turecku w swoim domu, to z pewnością już nigdy nie pomylisz jej z kawą zalewaną wodą. Ten niezwykły sposób wymaga poświęcenia kilku minut, ale efekty są powalające.

Wpis powstał we współpracy z Konesso
Okruchy codzienności 7

6/07/2018

Okruchy codzienności 7

Bo codzienność składa się z różnych okruchów, urywków rozmów, codziennych rytuałów, problemów, małych i dużych dylematów. Z Twojego ulubionego kubka kawy, uśmiechów na dziecięcych buźkach, z nocy nieprzespanych.

Bo codzienność to ręce ubrudzone farbą i klejem, to szczekający pies i codzienne myśli co tu na obiad ugotować.


Codzienność to zapach jaśminu za oknem i truskawek smak.
To łzy i stłuczone dziecięce kolano.
To dobra książka i pyszne ciastko z kremem
Zapach kawy unoszący się po całym domu


Codzienność to klocki i samochody porozrzucane w całym domu,
to małe rączki ściskające cię za szyję z całych sił.


Codzienność to przeróżne barwy od różowych po czarne. To śmiech i łzy, to przeróżne dziecięce pomysły i śmieszne dialogi.


- Filip tata w domu?
- tak
- a co robi?
- dziadostwo ogląda ( czytaj: Świat według Kiepskich)


Taka właśnie jest codzienność nasza, pełna rutyny, powtarzających się zdarzeń. Ale najlepsza jaka może być, bo nasza:)




p.s
linkowe party wróci po wakacjach, a jeśli bardzo chcecie się dalej bawić to zapraszam TUTAJ
Kulisy blogowania - jak powstają posty na bloga

6/03/2018

Kulisy blogowania - jak powstają posty na bloga

To drugi wpis z cyklu Kulisy. Pierwszy możecie przeczytać TUTAJ

A dziś o tym jak powstają moje wpisy.
Na początku założyłam bloga tylko po to, żeby pokazywać swoje prace. I jak tylko jakaś praca powstała to powstawał wpis na jej temat. Jak zrobiłam deseczkę, był wpis typu: "dzisiaj zrobiłam deseczkę", jak zakładka to coś w tym stylu: "niedawno zrobiłam zakładkę" itp. Na tamten czas to mi wystarczało. Krótko i na temat i oczywiście zdjęcia prac.
Im dłużej blogowałam to chciałam czegoś więcej, zaczynałam być troszkę znużona swoimi postami, czasami nawet zastanawiałam się nad przyszłością tego bloga. Zaczęłam więcej pisać. Powstawały wpisy na temat sprzedaży rękodzieła, o jarmarkach, o rękodzielnikach. Były też o wnętrzach, z czasem pojawiły się wpisy gościnne i sponsorowane.

Teraz wpisy powstają również wtedy, kiedy uda mi się zrobić jakąś pracę, chociaż robię ich dużo mniej niż kiedyś. Lubię pokazywać najnowsze prace, ale lubię też pisać. Czasami wpisy powstają tygodniami, a czasami w kilka minut. Np, ostatni wpis klik. Wymyśliłam tytuł kilka tygodni temu. Wydał mi się ciekawy więc zapisałam go w posty robocze. Tytuł ciekawy, ale więcej nie wiedziałam co napisać. Aż w końcu olśnienie i wpis do ciekawego tytułu powstał od razu. I takie wpisy lubię najbardziej.

Wpisy z cyklu "okruchy codzienności" powstają dużo dłużej. Na początku wybieram zdjęcia z ostatnich tygodni. Te zdjęcia umieszczam w postach roboczych, czasami nie mam pomysłu na treść, czasem pomysł wpada nie wiadomo skąd i wpis gotowy. Ale zawsze do tych wpisów najpierw powstają zdjęcia. Właśnie od jakiegoś czasu powstają kolejne okruchy i mam nadzieję, że niedługo uda mi się opublikować.

A na koniec krótko. Ostatnio zrobiłam trzy zakładki i jedno pudełko po dziecięcym mleku.






Pozdrawiam cieplutko:)

sejf

Copyright © Stare Pianino