6/08/2016

Jarmarkowe przemyślenia

Do napisania ostatniego wpisu natchnął  mnie nasz zamojski jarmark. Przypomniałam sobie jak to u mnie z tymi jarmarkami było, a nie zawsze było kolorowo. I często właśnie myślałam, że to co robię nie ma sensu, że prace brzydkie i dlatego się nie sprzedają. Zaczęłam się zastanawiać i doszłam do wniosku, że nie każdemu moje prace mogą się podobać, nie każdy ma pieniądze, żeby akurat kupić coś u mnie, ale to nie oznacza, że z moimi pracami jest coś nie tak. Jeśli jesteś właśnie po jarmarku i nie miałaś dobrej sprzedaży to się nie załamuj, ja na większości nie miałam dobrej sprzedaży, to się zdarza, może następnym razem będzie lepiej.

Czasami warto, w czasie spaceru po takich jarmarkach, podsłuchać co ludzie mówią między sobą. Staliśmy przy stoisku z wędlinami. Naglę słyszę " te ceny mnie zabiły" a parę sekund później inna osoba mówi " dobre wędliny i nie drogie, warto kupić".
Albo oglądam kubeczki  z Bolesławca, bardzo lubię taką ceramikę, dużo ludzi ogląda kupuje. Jedna pani mówi do męża " wszystko takie ładne, ale po co mi to, gdzie ja to będę trzymać" Nie kupiła nie dlatego, że jej się nie podobało. I właśnie tak samo jest z naszymi pracami. Mam nadzieję, że kogoś pocieszyłam:))


Właśnie w ostatni weekend wybrałam się na jarmark. Z Filipem oczywiście, chociaż już sobie obiecywałam, że z nim na żaden jarmark nie pójdę. Poszłam i nic nie kupiłam bo najlepszą zabawą dla Filipa jest zabawa typu " złap mnie jeśli potrafisz". W takie zabawy najlepiej bawić się w sklepach albo na jarmarkach. Mama gania między straganami, Filip ucieka z piskiem radości. No ubaw po pachy, zgadnijcie kto bawił się najlepiej.
 Kilka zdjęć jednak zrobiłam





Kolejny punkt można dodać do poprzedniego wpisu. Dlaczego ludzie nie kupują naszego rękodzieła? Bo przychodzą na jarmarki z dziećmi. Za rok Filip zostaje w domu.
Pozdrawiam:)

20 komentarzy:

  1. Gosiu fakt z dzieckiem nie da sie nic obejrzeć dokładnie bo musimy mieć oczy wkoło głowy cały czas, tu jest a tu już go nie ma. Ja będąc też rok temu pierwszy raz na jarmarku i jako osoba wystawiająca się miałam dylemat czy warto bo niby sprzedałam sporo rzeczy ale kręcenie nosem przez babki co niektóre że tam taniej, a czemu tak drogo, a w pepco to są tańsze lub u chinczyka może zdołować człowieka. No cóż jeśli w tym roku mi zdrowie dopisze to i tak pojadę kolejny raz, ile się sprzeda to sprzeda. Nie zaszkodzi jechać i się choćby ludziom pokazać. Ostatnio zauważyłam że coraz więcej jest w różnych Domach Kultur itp instytucjach kursów i jeśli komuś się spodoba rękodzieło to się zaczyna w nie bawić i wydaje mi się że coraz więcej ludzi właśnie w decu zaczyna się wciągać. Młode mamy które mają czas bo siedzą w domach z maluszkami jakoś próbują te wolne chwile zastąpić właśnie wytworami z rękodzieła. Tak więc rękodzielniczek jest coraz więcej, a kupujących mniej. Ale bądzmy dobrej myśli że zawsze ktoś coś od nas kupi:-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to znaczy, że jesteś z Zamościa?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha ja mam dwójkę urwisów, jeden biegnie w jedną stronę, drugi w drugą, to jest dopiero jazda :D ja już niw chodzę po galeriach, bo nie mam po co, a o jarmarkach nie ma mowy. W ubiegłym roku byłam na jarmarku Dominikańskim z dziećmi, kupiłam w biegu jeden naszyjnik pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dzieci nie mam, ale na takich jarmarkach zawsze coś kupię:)
    pozdrawiam słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja niestety często się zachwycam, ale najczęściej nic nie kupuję, bo albo nie mam pieniędzy, albo miejsca, lub zwyczajnie wiem, że tak naprawdę tego nie potrzebuję, choć bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię patrzeć na te piękne stanowiska :), też rzadko coś kupuję - brak pieniędzy, a czasami mam chęć spróbować własnych sił w danej materii :).

    OdpowiedzUsuń
  7. W Biłgoraju mam rodzinę. Zamość to piękne miasto. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam takie jarmarki i bardzo długo mogę oglądać ale też mało kupuję bo dom nie z gumy ... choć zachwycają niektóre prace :)

    pozdrawiam ciepło i buziaki dla Urwiska

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy jeszcze na takim jarmarku nie byłam a bardzo bym chciała.

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha! Te dzieci! Jak nie chcę, żeby mi moja Łucja uciekała, to ją cały czas na rękach noszę... Choć to też ze względu na to, że tłum to nieokiełznana siła i nie chcę, żeby mi ją ktoś zadeptał po prostu. Zauważyłam , że właśnie na giełdzie, czy na jarmarku nikt nie patrzy pod nogi, tylko na stragany... Ja często nie kupuję właśnie z braku miejsca.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też często rezygnuję z zakupu gdy muszę biegać za Jagodą. Jednak nie kupuję na jarmarkach bo po pierwsze nie mam gdzie pomieścić, po drugie nie ma pieniędzy, bo zawsze coś ważniejszego się znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nic dodać nic ująć. Zwróciłaś uwagę na coś ważnego dla wszystkich rękodzielniczek. Że problem nie leży po ich stronie, tylko są inne obiektywne przyczyny tego zjawiska.

    OdpowiedzUsuń
  13. Haha ;p Czyli należałoby wysyłać rodziców na jarmarki bez dzieci ;p Chociaż z drugiej strony to dzieci są najlepszymi i najbardziej chłonnymi konsumentami ;p Może jeszcze zależy od wieku dziecka :)
    Wstyd się przyznać-mieszkam niedaleko a jeszcze ani razu nie byłam na zamojskim jarmarku. Jakoś zawsze mi to umyka ;/ Niby tego typu imprezy są po to aby reklamować i rozpowszechniać rękodzieło ale wydaje mi się,że rękodzielnicy mało rzeczy sprzedają na takich festynach.Ja stałam ze swoim kramem raz na letnim festynie i nie był to dobry pomysł ;p Już więcej razy nie bedę wystawiać się w swoim m mieście.




    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam chodzić na jarmarki i oglądać rękodzieło:) No właśnie, oglądać. Nie,żebym nic nie kupowała, ale przeważnie jest to jakiś drobiazg w technice, w której ja nie tworzę. I myślę, że większość ludzi przychodzi na jarmark z założeniem, że nic nie kupi tylko miło spędzi czas oglądając te wszystkie cudeńka, bo kasy mało i miejsca w domu też. A jak się wybiorą z małymi dziećmi, tak jak Ty, to i z oglądaniem kiepsko. Swoją drogą jak ja idę z mężem, to z oglądniem też kiepsko, nie mówiąc już o kupowaniu:) Ale i tak lubię jarmarki, nawet jako sprzedająca, zawsze jakiś tam utarg jest:) Nie cierpię tylko jednego, osób krytykujących, które przychodzą wiedząc, że i tak nic nie kupią i od razu zaczynają szukać dziury w całym. Kiedyś bardzo mnie to dołowało, ale stwierdziłam, że to z nimi jest coś nie tak, a nie z moimi pracami. Na szczęście więcej jest osób, które oglądają, zachwycają się, pogadają chwilę, czasem coś kupią, a czasem nie. Powiedzmy sobie szczerze, rękodzieło to coś, bez czego można się obejść:( Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam jarmarki, przeważnie kupuję jakiś przydatny drobiażdżek :) Ale o dzieciach wolę się nie wypowiadać :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię takie jarmarki! Kiedyś był chiński szajs, a teraz więcej rękodzieła. Dzięki takim jarmarkom ludzie zaczynają rozumieć, że produkty handmade są bardzo pracochłonne, ale za to oryginalne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja lubię takie jarmarki i często kupuje różne rzeczy, ale właśnie też temu by docenić pracę innych. Potem jak znalazł mam coś na prezent:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też właśnie lubię kupić coś od rękodzielnika, wiem, że ta rzecz jest niepowtarzalna:)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, chętnie Cię odwiedzę. Nie odpowiadam na komentarze typu "Obserwujemy?" Jeśli spodoba Ci się mój blog to zostań na dłużej, jeśli spodoba mi się Twój to zaobserwuję:)

sejf

Copyright © Stare Pianino