6/01/2015

Gdzie sprzedawać rękodzieło? Aktualizacja

Pamiętacie moje wpisy na temat rękodzieła? Rok temu pisałam o swoich doświadczeniach ze sprzedażą. Przez ten rok trochę się zmieniło wiec dziś kolejny wpis z tej serii.

W pierwszym wpisie Tutaj wzięliśmy pod lupę galerie internetowe. Wtedy dla mnie niezawodna była Srebrna Agrafka. Teraz sprzedaży tam nie mam od dłuższego czasu, zresztą nie pamiętam kiedy ostatnio w ogóle coś tam sprzedałam. Nie wiem czy tylko ja mam taki zastój czy sprzedaż tam całkiem zamiera. Zresztą Agrafka już nawet na Facebooku się nie promuje. Nie wiem, może to tylko przejściowy kryzys. Co do Pakamery to bez zmian - nadal mnie nie chcą:))

W kolejnym wpisie klik poruszyłam temat sprzedaży w galeriach stacjonarnych. Nie byłam zadowolona z takiej współpracy więc postanowiłam więcej nie dawać moich prac w komis. Jednak zrobiłam wyjątek dla pewnej galerii. Ze współpracy byłam zadowolona, doskonały kontakt z właścicielką, przelewy co miesiąc. Kokosów nie było, ale czasami coś się sprzedało i zachęcało mnie to do dalszej pracy. Niedawno otrzymałam informacje, że za miesiąc galeria zostanie zamknięta i jakoś ta wiadomość mnie zdołowała. Galeria nawet roku nie przetrwała, ktoś chciał spełnić swoje marzenia, stworzyć miejsce niepowtarzalne i co? I się nie udało, nasze rękodzieło niestety nie potrafi się obronić. Taka smutna prawda.

W ostatnim wpisie z tej serii tu opisałam swoje doświadczenia z jarmarkami. Na chwilę obecną w takich imprezach udziału nie biorę, po prostu mnie na to nie stać. Jarmark Hetmański w Zamościu za tydzień, ktoś się może z Was wybiera?

Czasami przeglądam OlX, szukam ogłoszeń, czasami ktoś szuka rękodzielników. Najczęściej chcą przyjąć prace w komis, ale również trafiają się dziwne ogłoszenia takie jak to Tutaj. Tylko raz trafiłam na uczciwą firmę, za towar płacili od razu, dawali umowę. Niestety więcej się z takimi firmami nie spotkałam.

Gdzie sprzedawać rękodzieło? Na dzień dzisiejszy mam tylko jedną odpowiedź - NIE WIEM
nie mam pojęcia gdzie sprzedawać rękodzieło. Może ktoś z Was wie?


Pozdrawiam:)

30 komentarzy:

  1. Ja też nie wiem Gosiu...trudne czasy dla większości. Wydałam tomik, zapłaciłam dużo kasy i gdzie ja to sprzedam? nigdzie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat stary jak "mamuty" ;)
    ja dobrych kilka lat temu miałam sklep internetowy z rękodziełem (nie tylko swoim), oddawałam prace do stacjonarnych sklepów, miałam stoiska na kiermaszach.....
    obecnie: nie mam, nie chce... bo szkoda nerwów :/ bo najlepiej jak rękodzieło będzie sprzedawane jak chińskie zapałki, po 10 groszy.... a w firmy ogłaszające się że "sprzedam wszystko"... niestety ale nie wierzę :)
    A gdzie sprzedawać rękodzieło?
    najlepszy to "marketing szeptany"... i dlatego ja ciesze się że mam takich klientów.
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to jest dobre pytanie ? gdzie sprzedawać rękodzieło ? ja poszewki i inne drobiazgi sprzedaję na Allegro ale szału nie ma do tego są wysokie opłaty, co miesiąc ale muszę się tego jakoś pozbyć bo bym utonęła w tym wszystkim, druga opcja to OLX opłat nie ma ale sprzedaż jest sporadyczna ( tak raz na dwa miesiące) mnie zaciekawił eBay wystawianie jest za darmo a opłaty prowizji od sprzedaży niewielkie ( za 25 zł prowizja jest ok 8 groszy) ale jest sporo oglądających są pytania ale sprzedaż lipna, ale jest to darmowa forma promocji bo już miałam kilka zamówień indywidualnych .

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie wiem kochana, chociaż bardzo chciałabym Ci coś doradzić. Jedyna możliwość to sprzedawać rękodzieło pocztą pantoflową... Zrobić zdjęcia, wywołać i powkładać w albumy, żeby sobie mogły koleżanki koleżanek sąsiadki pooglądać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja Cię doskonale rozumiem. Niby internet to okno na świat i tak jest ciężko dla twórców rękodzieła, copywriterów.
    A próbowałaś na allegro.
    Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam parę dni temu post z jarmarkami i powiem szczerze że mnie to przeraziło, myślałam że chociaż w takich miejscach więcej takiego towaru schodzi. Za dwa tyg jadę na festyn i zamierzam stanąć ze straganem i już zaczynam się dołować że nic nie sprzedam tym bardziej że tu w małych osadach to nie będzie schodzić bo każdy liczy się z kasą.
    Ostatnio koleżanka poprosiła mnie żebym przyniosła do jej sklepu parę rzeczy z decu może ktoś kupi...... i cóż się okazuje??....oglądać oglądają i ponoć chwalą ale jak zobaczą cenę to mówią eee w pepco można taniej kupić-oczywiście chińszczyznę a tak jak i większość z nas nie chcę zarobić na tym kokosów ale żeby się zwróciło za zakupione materiały.
    Jedyne rzeczy jakie sprzedałam są u znajomych. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tego co zauważyłam na swoim przypadku to od lat mam dwie drogi sprzedaży - poczta pantoflowa i przypadkowe trafienie na mój stary blog. Ale to wszystko takie sporadyczne jest... W Polsce rękodzieło nie jest doceniane jak w innych krajach i tu nikt nie chce płacić, a tekstów typu "będziesz na mnie zarabiać?" już się osłuchałam... takie osoby to chyba wszystko za darmo by chciały.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sprzedaż rękodzieła to ciężki orzech do zgryzienia, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  9. Większość rzeczy sprzedałam bo przypadkiem ktoś coś znalazł na blogu lub na facebooku i sami piszą. Na inych portalach może sprzedałam 10 rzeczy - nie warto.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba każdy kto zajmuje się rękodziełem ma takie dylematy ;/ Pół biedy jeśli ma się to szczęście i można otworzyć swój własny sklepik ale i to nie do końca wiadomo czy wypali!
    Ja czasem coś wystawię na all ale ostatnio zastój tam niemiłosierny.
    Poza tym wszyscy by chcieli kupić daną rzecz za 5zł-tak jak w tych sklepach-wszystko po 5 zł ;p No ale ja się pytam-to za ile mam sprzedać swoje wyroby ,tak żeby nie stracić tylko coś troszku zarobić?!
    Owszem,widziałam na all rzeczy tańsze od np.moich albo pościel.Tylko kto to szyje i czy to się opłaca? Skoro za pościel ktoś bierze mniej niż ja bym wydała na same materiały? Przecież nie o to chodzi żeby zdzierać ale też nie po to się coś robi żeby potem do tego dokładać!
    A najlepsze drogi to blog- jeśli ktoś trafi i coś się spodoba,no i poczta pantoflowa-jedna baba drugiej babie ;p
    Na jarmarkach jeszcze nigdy się nie wystawiałam ale w tym roku spróbuję-nawet tak z czystej ciekawości-czy coś z tego wyjdzie ;p
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdzie sprzedawać skutecznie nie wiem niestety. Wiem za to, że rekodzieło nie jest cenione, widzę to na codzień np. w pracy - moje prace się podobają ale nie za pieniądze! Rzenada!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki Wam wiem na czym stoję. Sama sprzedaję okazjonalnie, jak ktoś zamówi.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Prawda jest taka, że w Polsce chińszczyzna wypiera wszystko:-( Żadne rękodzieło nie przebije ceną chińszczyzny. Tak jak w przetargach rządowych, to i dla zwykłych konsumentów jedynym kryterium jest cena. I przez to chyba nie ma miejsca gdzie można z powodzeniem sprzedawać rękodzieło :-(

    OdpowiedzUsuń
  14. zerknij na Atelio.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Smutna prawda, nikt nie chce kupić ale każdy by chciał mieć. Tak do końca nie wiem na czym to polega ale widzę, Np na Da Wandzie, że niektórzy sporo sprzedają. Na allegro też sobie nie wyobrażam, bo jak ktoś wśród tylu przedmiotów znajdzie akurat mój? Sama, gdy czegoś tam szukam nie mam cierpliwości przeglądać setki stron. Ja już nie wierzę w sprzedaż. Chyba trzeba mieć bardzo dużą siłę przebicia, dużo pieniędzy na inwestycję i promocję. Sama robię na zamówienie, gdy ktoś do mnie napisze ale to jest rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że wystawiając na swoje wyroby na aukcjach internetowych bardzo ważną rolę odgrywają zdjęcia i słowa klucze w tytule aukcji :)

      Usuń
  16. Są jarmarki darmowe, albo za bardzo małe pieniądze - ale cały dzień stania, czasem brak jakiejkolwiek sprzedaży to też może się nie opłacać. W Warszawie coraz popularniejsze są tzw. wyprzedaże garażowe, niestety nie brałam w nich udziału więc nie wiem jak idzie sprzedaż. Chyba jeszcze najbardziej opłaca się sprzedawać w sklepach internetowych, ale zarobić się na tym nie da.

    OdpowiedzUsuń
  17. Też mnie zasmuciła informacja o zamknięciu tej galerii. Wystawiłam tam kilka przedmiotów i choć sprzedał się tylko jeden, to i tak była zachwycona faktem, że takie miejsce jest w moim mieście. Rozmawiałam wczoraj w właścicielką i mówiła, że jakby każdy "zwiedzający" wrzucił do skarbonki złotówkę, to by na czynsz w tydzień uzbierała, ale kupować nikt nie chce, bo drogo. A jak ma być tanio, skoro to rękodzieło? Nie może być tak, że oddajemy swoje prace za darmo, czy też do nich dopłacamy! Ja się nie decyduję na sprzedaż na portalach, czy jarmarkach, bo mam przed oczami wizję Fiskusa zdzierającego ze mnie ostatnie grosze. Czasem się zdarzy zrobić coś na wymiankę, albo po kosztach dla znajomych. Już dawno zdałam sobie sprawę, że w naszym kraju na rękodziele się nie da zarobić... Smutne to bardzo, ale prawdziwe. A to z kolei zabija chęć tworzenia...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba wszystko już zostało powiedziane,przykre ale prawdziwe :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Polecam Allegro ze względu na spory zbyt w porównaniu do innych portali. Nie musisz wystawiać masy rzeczy, możesz kilka sztuk. Na Agrafce już daaaawno nic nie sprzedałam. Miałam kiedyś kontakt z jedną firmą, która prowadziła sklep internetowy z ubraniami i ozdobami, chcieli moje prace, wszystko super...zdjęcia wysłane, wycena...i cisza...sklep padł :)
    Nie bawię się w sprzedaż rękodzieła na szeroką skalę bo tak jak pisałaś nasze prace nigdy się nie obronią, ale radość z tworzenia mam :) Niestety nie da się na tym zarobić...

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochane dziewczyny .... postanowiłam się odezwać w tym wątku do Was i w tym temacie, bo jest mi bliski. Zaczne od tego, że większość z Was z nam z blogów i znam Waszą twórczość. Ja także tworzę rękodzieło i dylematy są mi bliskie. Moi marzeniem jest by coś zmieniło się w Polskim prawie, by otwarcie własnej działalności rękodzielniczej było darmowe, choćby jakiś czas. I byśmy bez obaw mogły się reklamować. Ale to utopia w opodatkowanym naszym kraju. Wyobraźcie sobie, że wiele razy klienci pytali mnie o rachunek, a nawet vat . Ale to akurat nie temat dyskusji....choć dzięki temu można by się swobodnie reklamować gdyby nie wisiał nad nami US.
    A gdzie sprzedawać jeśli nie ma reklamy ?
    Moja koleżanka, zajmująca się głównie decoupage (nie prowadzi bloga, ale reklamowałam ją dwa razy na moim blogu, pokazywałam metamorfozę jej łazienki oraz sesję foto z nią samą) - całą działalność rozprowadza przez fb. Ma średnio dwa zamówienia na miesiąc i zwykle są to ozdobne doniczki, skrzynki lub pudełka drewniane oczywiście.
    Na bloga nie ma czasu, ale ja uważam, że nawet te dwa, uczciwe zamówienia na miesiąc to zawsze zwrot choćby za materiały. Ile czasu to potrwa ? Na razie trwa to 3 lata i tak sobie kręci ten biznes. Jeździ też po jarmarkach i zabiera przedmioty do pracy gdzie sobie stoją i czekają...
    Ja z kolei działam przez bloga i fb. Chciałam otworzyć sklepik na DaWanda, ale w sumie nie zebrałam się by to uczynić choć po miesiącu od zgłoszenia - pozwolili mi. Nie mam czas :(
    Nie wiem na ile mam rację, ale obserwuję, że wielu rękodzielników wspiera siebie nawzajem. Nie chcę podawać tutaj nazw blogów itp. ale obserwuję zawiązane koła wzajemnego reklamowania się. To jest pewien sposób.
    Tu ma znaczenie zasada - im mnie więcej w sieci tym lepiej.
    Reklama jest podstawą sukcesu w tej materii oraz..... to co chcemy sprzedać.

    Tu też mogę się mylić, ale obserwuję, że obecnie panuje pewien styl przedmiotów jakie ludzie chętnie kupują. To też ma znaczenie by wbić się w trendy. W to co tu i teraz jest modne. I jeśli jesteśmy rękodzielnikami - to dostosować te potrzeby do tego co tworzymy. Ja wiem, że najchętniej to byśmy tworzyły to na co my mamy ochotę, trochę jak niezależni artyści. Ale to nie te czasy. Potrzeba odnaleźć niszę produktów, który zainteresuje odbiorców.

    Jako trzeci aspekt w drodze do zyskania klienta - dobre zdjęcia. Jeśli promujemy się przez internet - nie ma mowy na byle jakie fotografie. Przedmioty muszą być przedstawione w najlepszym formacie fotograficznym czyli zdjęcie ma znaczenie i niestety ale aparat w telefonie nie spełnia tych wymagań. Choć sa osoby, które nawet smartfonem wykonują ładne ujęcia, ale po prostu wiedzą jak to robić.

    Kochane dziewczyny - potrzeba też określić co jest podstawowym poziomem Waszego sukcesu jako rękodzielnicy. Dla mnie sukcesem jest jak sprzedam dwa przedmioty w miesiącu. Tak - to jest dla mnie sukces. Ale bywało, że sprzedałam 5-6 sztuk, a potem dwa miesiące ciszy. Rękodzieło jest trochę jak pasja i biznes. Potrzeba określić sobie minimum jakie chcę osiągnąć i do niego dążyć.
    Podsumowując - nie liczy się tak miejsce (allegro, daWanda, fb....) ale liczy się jak to robimy. Internet jest świetnym miejscem reklamy, ale potrzeba szukać ludzi, którzy nas wesprą, popytajcie o reklamę w Waszych gazetach lokalnych, nie unikajcie jarmarków jeśli macie na nie czas, zawiązujcie układy między sobą, poszukajcie ludzie takich jak Wy w Waszych okolicach, blogerów chętnych do współpracy, wymiany reklam, otwierajcie aktywne konta fb z Waszymi pracami gdzie pokażecie Wasze dzieła na dobrych fotografiach.

    Ja myślę, że inne blogerki, które odnoszą sukces zawdziędzają to właśnie tym rzeczom o których napisałam. Część z nich założyła oczywiście własne marki i firmy, ale wszystko opiera się na tym samym.

    Mam nadzieję, że coś się komuś przyda z tego co napisałam :) A teraz idę jeść śniadanie :) Powodzenia Kochane
    , iszart

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem nic na ten temat, bo niczego nie umiem wytwarzać :) Mam jednak nadzieję, że internet okaże sie pomocny, w końcu nic nie kosztuje a jak ktoś znajdzie Twoje dzieła i mu się spodobają, łatwo może się z Tobą skontaktować :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No cóż, co miesiąc wisi nade mną pytanie, czy w kolejnym miesiącu też będzie co robić:) Jak do tej pory nie narzekam. Raz jest lepiej, raz gorzej. Wydaje mi się, że ważne jest to, by znaleźć środowisko, które lubi rękodzieło. Ja np. sporo sprzedaję w szkole u dzieci. Ale najpierw zrobiłam kilka kiermaszy wewnętrznych, dochód przeznaczyłam na wyjazdy dzieci, wiele osób dowiedziało się o tym, że ozdabiam drewno, i mam stałe klientki. Co będzie dalej? Nie wiem.
    Sklepy stacjonarne porażka, a srebrna agrafka zawiodła mnie strasznie, a tak fajnie tam szło:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja jeszcze nie miałam okazji sprzedawać swoich prac, ponieważ są zbyt amatorskie, więc gdy ktoś z mojej rodziny chce taki prezencik to śmiało może sobie brać :) Z tego co widzę, ostatnio popularna jest strona artillo czy coś takiego- niestety nie jestem zorientowana w temacie, ponieważ swoich prac, tak jak mówiłam, nie sprzedaję. Rękodzielnicy to w ogóle mają ciężko... Ale winne są też temu niskie zarobki większej części społeczeństwa- rękodzieło jest droższe od chińskiej tandety, a ludzie oszczędzają teraz na wielu rzeczach.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja sprzedaję już 3 lata na Allegro, da się żyć. Koszty duże i na to się trzeba godzić, ale sklep stacjonarny to też koszty.
    Ale trzeba się angażować na maxa, zdjęcia, opisy, wybór , cena przystępna itd. No i dalej komentarze pozytywne, stali klienci i potem idzie to dalej. Praca 24 godziny na dobę, niejednokrotnie odpisywanie na pytania o pierwszej w nocy i dostosowywanie się do klienta. Łatwo nie jest, ale ogromny plus: żadnych przykrych bezpośrednich kontaktów z "klientem". Jestem już w handlu od 30 lat i tego miałam serdecznie dość. Upierdliwość ludzi mnie wykończyła nerwowo.
    Myślę, że to jedyna droga na dziś, żeby sprzedawać dużo. A przecież jeśli się chce z tego żyć, to nie ma innej opcji.
    Kiedyś sprzedawałam trochę na ebayu, ale bez rewelacji i zrezygnowałam.
    A według mnie jest jeszcze jeden warunek żeby żyć z rękodzieła: trzeba robić coś innego niż wszyscy. Znaleźć jakąś niszę i robić rzeczy rozpoznawalne, nietuzinkowe. Absolutnie nie to, co już jest w sprzedaży. I to jest chyba najważniejsze. I diabelnie trudne niestety.
    Powodzenia, Gosiu, życzę. :) Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja głównie sprzedaję wsrod rodziny i znajomych. Ale jak jeszcze 2 lata temu miałam wiele zapytań na bukiety tak teraz znajomym się chyba przejadły. Musze wymyslec coś nowego. Sprzedaz kartek dla mnie jest wogóle nieoplacalna. wiele ludzi woli isc kupic badziew za 5 zł niz zaplacic za jedyna w swoim rodzaju. Tłumacza, ze kartek nikt nie zbiera tylko wyrzuca.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też zadaję sobie to pytanie. Fajnie by było móc w końcu wyjść na rynek i dotrzeć do większej liczby odbiorców tylko nie mam pojecia jak to zrobić. Wydaje mi się, że robię to co mogę a efekty są marne.... Decoupage zajmuję się już od bardzo wielu lat. Parę lat temu napewno zainteresowanie było dużo większe. Teraz mam wrażenie, że spadło prawie do zera. Niedawno pokusiłam się na założenie własnej działalności żeby mieć możliwość sprzedaży tego co tworzę, żeby spokojnie wystawiać się na jarmarkach, promować w sieci. Akurat mogę sobie na to pozwolić bo oprócz zajmowania się rękodziełem pracuję na etacie co zdecydowanie ułatwiło mi podjęcie decyzji. Gdybym nie pracowała nie byłoby mnie stać na własną działalność - to jest właśnie absurd w naszym kraju. Jakie są moje dotychczasowe doświadczenia? A no takie, że głównie znajomi podziwiają moje prace i coś tam nawet zamówią ale są to pojedyncze sztuki, zdecydowanie wyżyć się z tego nie da. Pakamera moich prac również nie chce - podobno nie wpisują się w jej "młodzieżowo modowy" charakter i podobno decoupagu nie przyjmują już od bardzo dawna. Wszystkie inne galerie internetowe wyglądają jak dla mnie trochę dziwnie... Wysłałam zgłoszenie do Agrafki ale z tego co piszecie to nie ma się co nastawiać na jakąkolwiek sprzedaż. Wystawiłam swoje prace na allegro ale nie wiem na czym to polega, że nie ma w ogóle wejść na moje aukcje. Jest to dla mnie zagadka, ponieważ widzę, że inni sprzedają swoje prace z powodzeniem, sprzedają ich sporo w miesiącu - niektóre lepsze niektóre gorsze od moich - rzecz gustu - więc na prawdę nie wiem o co chodzi. Doświadczenie z jarmarkiem jedno, nic nie sprzedałam. Zauważyłam natomiast, że ludzie bardzo chętnie oglądają ale wszystko jest dla nich za drogie. Jeśli cena 40 zł za konewkę to bardzo dużo (20 zł kosztuje "surowa" konewka, ile czasu trwa jej zrobienie i jakie materiały są potrzebne i ile kosztują - same wiecie) to ja już nic nie rozumiem. Jedna pani do drugiej pani po obejrzeniu mojego chustecznika szepnęła, ze gdyby kosztował 20 zł to by kupiła (kosztował 30 zł). Żenada.... Może nasze społeczeństwo faktycznie jest przyzwyczajone do chińszczyzny i odpowiedniej za nią ceny? Nie mam pojęcia o co chodzi... Zastanawiałam się nad sprzedażą na portalach zagranicznych ale nie jestem pewna jak wygląda później kwestia rozliczenia podatku itp. Przede mną pierwsze moje jarmarki bożonarodzeniowe. Zobaczymy jak będzie, jeśli nic nie sprzedam to znaczy, że ta moja działalność nie ma sensu. A, jeszcze kwestia galerii stacjonarnych. Wysłałam do paru zapytanie mailem czy można wstawić do nich swoje prace - nawet nie dostałam żadnej informacji zwrotnej. Mam jedną zaprzyjaźnioną Galerię ale widze, że jest bardzo źle. Ludzie przychodzą pooglądać "bo to taki ładny sklep".

    OdpowiedzUsuń
  27. Chyba najlepszy jest tzw marketing szeptany, czyli jedna Pani drugiej Pani, A jesli jeszcze ta Pani pochwali się na FB to juz jakos leci

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, chętnie Cię odwiedzę. Nie odpowiadam na komentarze typu "Obserwujemy?" Jeśli spodoba Ci się mój blog to zostań na dłużej, jeśli spodoba mi się Twój to zaobserwuję:)

sejf

Copyright © Stare Pianino