Witajcie:)
Wczoraj Margaretka pokazała swoje wyroby z masy solnej. I tak mnie natchnęła, że i ja dziś się odważyłam i chcę Wam pokazać jak to się wszystko zaczęło. Na początku lepiłam anioły i byłam nimi zafascynowana
później dochodziły do tego swieczniki
różna zwierzyna:))
a nawet obrazki
Próbowałam również łączyć masę solną z decoupage. Teraz tak patrzę z sentymentem na te moje dawne twory. Tylko tyle mi już ich zostało, część rozdałam, trochę musiałam wyrzucić bo wilgoć ich zniszczyła. Zostały tylko te szczelnie zamknięte w pudełku na szafie. A może jeszcze wrócę do lepienia, kto wie? Pozdrawiam:))))
Ależ t wszystko śliczne....
OdpowiedzUsuńpiekne anioly i inne zwierzaki. Mam nadzieje, ze jeszcze wrocisz i cos fajnego nam ulepisz :)
OdpowiedzUsuńPiękne te masosolne twory :)Ja się jakoś nie mogę zabrać do lepienia, choć co roku na święta BN obiecuję sobie ulepienie czegoś :)
OdpowiedzUsuńPiękne te stworki z masy solnej :-)
OdpowiedzUsuńwyrąbiste te Twoje wyroby, zwłaszcza 3 wkurzony aniołek :D super jest!!!
OdpowiedzUsuńCudowne prace z masy solnej:) Pięknie tworzysz!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na blogu i miłe słowa, to dodaje mi twórczych skrzydeł.
Ślę słoneczne pozdrowienia.
Peninia ♥
http://peniniaart.blogspot.com/
Gosiu nie czekaj tylko syp make i sol do miski i do pracy!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPewnie tak zrobię:)) Jak tylko do tego wrócę to się pochwalę:)))
OdpowiedzUsuńfajowe:)
OdpowiedzUsuńale fajne!
OdpowiedzUsuńp.s. dziękuję za odwiedziny i miłe słowa :)
Spróbuj znowu i pochwal się :) Może i ja się zarażę
OdpowiedzUsuńtez kiedys robilam mase solna ;) mam nawet chyba pare na blogu
OdpowiedzUsuńMam w domu kolekcję zwiarząt morskich z masy solnej- to z czasów, gdy moja córka pasjonowała sie podwodnym światem...
OdpowiedzUsuńFajna zabawa...
Osiołek skradł moje serce. A jeśli tak lubisz dłubać w masie, to polecam glinkę samoutwardzalną lub glinę (tylko trzeba mieć piec do wypalania ;( Albo kogoś znajomego w okolicy )
OdpowiedzUsuńNawet glinka jest bardziej trwała od masy, ponieważ masa solna po nasiąknięciu wilgocią kruszy się.
Dzięki za ten pomysł:))Wart zastanowienia:)))
UsuńUrocze:) pomysł fajny:)
OdpowiedzUsuńo jakie słodkie :)
OdpowiedzUsuńhihihih fajne tworki. buziaki
OdpowiedzUsuńOj Gosieńko kochana, ilekroć do mnie zajrzysz, zawsze miłe słowo zostawisz. Dziękuję za otuchę. Bardzo to doceniam. Widziałam u Ciebie pyszne placuszki z jabłkami i cynamonem. Cyba Cię odwiedzę na małe posiedzenie z widelcem w ręku;-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajnie tak wrócić do rękodzielnuczych początków... Ja jakoś nie mam weny do masy solnej. Kiedyś próbowałam z modeliną, ale też różnie to było. Tym bardziej podziwiam Twoje prace :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
śliczne a już hipcio jest genialny,
OdpowiedzUsuńmusimy znowu powrócić do masy, tylko z czasem u mnie krucho :)
całuski
Wspaniałe początki :)
OdpowiedzUsuńNo i się doszukałam :) Kochana nie rezygnuj z masy solnej, masz świetny gust i dobrą rękę do lepienia :) bardzo ładne aniołki :)
OdpowiedzUsuńJakie śmieszne! Mają swój urok,nie powiem :) Moje pewnie wyglądałyby jak stworki-potworki.
OdpowiedzUsuń