4/20/2017

Charakterystyka zbieracza, rękodzielnika

Czym wyróżnia się typowy zbieracz, rękodzielnik? Na co dzień niczym szczególnym. Raczej nie rozpoznasz go w tłumie. Może nawet nie wiesz, że ktoś z twoich znajomych jest taką postacią. Ale zaproś go do swojego garażu, strychu albo piwnicy to zobaczysz co się będzie działo. Oczy zbieracza robią się okrągłe, zaczyna węszyć, chodzić po twoim garażu, zaglądać do każdej dziury, Wyciąga rzeczy, na które zwykły człowiek nawet nie spojrzy. Jak znajdzie jakiś ważny dla niego śmieć to na  twarzy maluje mu się szczęście, jakby co najmniej w totka wygrał. Bez przerwy pyta czy może coś wziąć, czy na pewno nie będzie ci potrzebne. Taki obładowany wychodzi od ciebie, już nawet na kawę nie zostanie. Szybko biegnie do samochodu, jeśli samochodem przyjechał, jeśli nie to musisz mu taksówkę zamówić. Chce jak najszybciej zaszyć się w domu i cieszyć swoimi skarbami.

 

Zbieracza, rękodzielnika łatwo rozpoznać na typowych targach staroci. Już wiesz, że wtedy oczy robią mu się wielkie, ręce pocą, zachowuje się jak na polowaniu. Węszy, szuka i kupuje, kupuje kupuje. Nic się przed nim nie schowa, wszędzie go pełno. Zawsze przyjeżdża samochodem i koniecznie z przyczepką. Nigdy nie wyjdzie z pustymi rękami, ale za to z pustym portfelem. I jest najszczęśliwszy na świecie.




Mieszkanie zbieracza, rękodzielnika nie wygląda jak typowe mieszkanie. Łatwo się domyślić, że jest w nim dużo przeróżnych skarbów (czytaj śmieci). Pół biedy jeśli ma większy dom i może te zbiory upchać w piwnicy czy garażu. Jeśli ma takiego pecha, że mieszka w bloku to możesz mu tylko współczuć. Już nikt do tego mieszkania nie wejdzie, zresztą on nikogo nie zaprasza bo i po co? Nie ma na to czasu bo albo zachwyca się swoimi zbiorami albo buszuje po targach staroci albo po twoim garażu ewentualnie piwnicy.

Tak mniej więcej wygląda typowy zbieracz, rękodzielnik. Wiecie coś na ten temat?

Jak zwykle postać troszeczkę przekolorowałam, ale chyba coś w tym jest:) Jak wyjeżdżaliśmy do pracy do Francji pierwszą rzeczą jaką robiliśmy to orientowaliśmy się, gdzie będą najbliższe targi staroci. Z taką rozpiską wyruszaliśmy na łowy i nigdy nie wyszłam z takiego miejsca z pustymi rękami. Jak się domyślacie, przyczepki ze sobą nie miałam.

Po ostatniej wizycie świątecznej u rodziny wróciłam z takimi skarbami


Mój mąż już nawet nie dyskutował, załadował te znaleziska do samochodu. Co jak co, ale bliscy zbieraczy i rękodzielników nie mają łatwego życia:)

A teraz zastanawiam się co zrobić z tymi rzeczami. Na ramkę chyba pomysł mam, natomiast ławka jest dosyć ciekawa i nie chcę ją za bardzo ozdabiać, czasami mniej znaczy więcej czy jakoś tak.

Z nowo zdobytych "śmieci" zadowolona jestem bardzo i pozostaje mi już tylko zabrać się za ich metamorfozę. A wam udało się ostatnio wygrzebać coś ciekawego?
Pozdrawiam wszystkich zbieraczy i rękodzielników oczywiście:)

24 komentarze:

  1. Cały post jest tak prawdziwy, że aż się zaczęłam nad sobą zastanawiać. Najlepsze zdanie: "Co jak co, ale bliscy zbieraczy i rękodzielników nie mają łatwego życia" - oczami wyobraźni widzę właśnie siebie wygrzebującą kolejny grat i minę męża, gdy z zachwytem pokazuję mu coś, a on nie wie co to i co gorsza - co chodzi mi po głowie, jak to przerobię i gdzie to stanie! Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ławkę podobną mają moi rodzice na strychu z tym że taką dość długa-imprezowa to była ławeczka kilka osób na niej się mieści. A ja w szpargołach znalazłam kankę czeka na lepszy czas i metamorfozę:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj racja, święta racja.
    Mój M i córki już dziwne "śmieci" sami mi przynoszą 😆
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. O, jakie to prawdziwe:) :) :) Ja dostalam ostatnio skrzynię wojskową i ramę od lustra do toaletki. znajomi już sami mi takie skarby przynoszą:) Jestem bardzo ciekawa jak odmienisz ramkę i ławeczkę. Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne. strzał w 10 uśmiałam siędo łez cała prawda o mnie wyszła na jaw.zapraszam na bloga ale lepiej nie do domu :)bo zagracony a i jeszcze by mnie ktoś ze skarbów okradł to by była tragedia.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak jest jak ktoś ma artystyczną duszę ... inna osoba widzi zwykłego grata cokolwiek to jest a my oczami wyobraźni coś pięknego choć może starego , zniszczonego i obdartego ... kocham starocie . Dobrze , że mieszkam na wsi więc mam gdzie trzymać swoje przydasie bo inaczej byłby kłopot.Świetny post , gratuluję i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko to prawda! Jakbym widziała siebie i koleżanki:)) Ale Ty po pobycie we Francji to chyba masz wszystko czego można sobie wymarzyć:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. W tym wszystkim piękne jest to że te śmieci dostają drugie życie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś w tym jest :) Super rzeczy upolowałaś od rodziny, na pewno wyjdą z tego piękne rękodzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadam się w 100 procentach z wszsytkim co napisałaś :) Prawda i tylko prawda!

    OdpowiedzUsuń
  11. wyraźnie mam coś ze zbieracza i dobrze mi z tym, całuski:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ze wszystkim się zgadzam! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam podobnie :), wszystko mi się przydaję a jak jadę do rodzinki to muszę zajrzeć na strych i do garażu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gosiu, świetne zdobycze ! Już nie mogę się doczekać co z nich wyczarujesz !
    Pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń
  15. Trafiona charakterystyka!!! Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Znakomity wpis i podpisuję się pod nim obiema rękami. Chociaż czasem moje zbieractwo rzeczy, które na pewno się kiedyś przydadzą, trochę mnie przeraża, bo chociaż mieszkam w domu to jednak jego przestrzeń też się kiedyś skończy... Mąż już teraz czasem grozi eksmisją ;)
    Ciekawe co powstanie z Twoich skarbów?

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytając charakterystykę wszystko pasuje do mnie... oj,uśmiałam się łez

    OdpowiedzUsuń
  18. Dokładnie, wszystko się zgadza. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Dokładnie, wszystko się zgadza. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Od tego rodzaju zbieractwa powstrzymuje mnie przestrzeń mojego mieszkanka - 37 metrów kw wystarcza w sam raz dla dwóch osób, niestety miejsca na przydasie nie ma... :( nawet przy zwykłych akcesoriach do decu muszę się pilnować i dobrze organizować, żeby to pomieścić.
    Natomiast u siebie mam inny rodzaj zbieractwa - np. nie wyrzucam pojemników po serkach, albo dużych kartonów po zakupach w internecie, po bombonierkach - bo wykorzystuję je później jako podkładki do pracy na stół, do mieszania farb itp :) Zawsze zanim coś wyrzucę, zastanawiam się, czy się nie przyda do "brudnej roboty" ;) Przez to miałam np. kolekcję kartonów (musiałam część wyrzucić jak mój Adam ją znalazł i się zdenerwował :D:D)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja już nie buszuję po starociach, bo już jestem tak obstawiona i tyle rzeczy czeka na zajęcie się nimi, że wystarczy mi ich chyba na kolejne pięćdziesiąt lat. ;) Ale chętnie jeżdżę jako towarzyszka starociowych wypraw z jedną z zaprzyjaźnionych sąsiadek, która z zapałem godnym wszelkiego uznania urządza polowania na starą biżuterię. Opis, który dałaś w dzisiejszym poście idealnie do niej pasuje z tym wyjątkiem, że ona jeszcze zaprasza do siebie ludzi i pije ze mną kawę. ;) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  22. O cholera rozgryzłaś mnie....Jestem Agata,jestem zbieraczem....nie umiem przejść obok kanek,koszyków wiklinowych,starych ram okiennych...i wielu innych cudów...Ostatnio szaleje na fb na dwóch "stoiskach" ze starociami....Zbieram bo wiem,że prędzej czy później to wykorzystam...,a szkoda jakbym nie miała taki cudeniek ....ech....ale umiem się też opanować....Raz w życiu byłam ta takim targu i staram się unikać bo boje się sama siebie...co by to było jakbym stanęła bym oko w oko z nim targiem...Czyli podsumowując chyba nie jest,aż tak źle ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, chętnie Cię odwiedzę. Nie odpowiadam na komentarze typu "Obserwujemy?" Jeśli spodoba Ci się mój blog to zostań na dłużej, jeśli spodoba mi się Twój to zaobserwuję:)

sejf

Copyright © Stare Pianino